-Coś ci powiedział?-
spytał Mako.
-Tak. Opowiedział mi jak
Sokka razem z Toph poszli do lwiożółwia, aby pomógł im ratować
ich dziecko. Mogło umrzeć. Zwierzę dotknęło niemowlę w dwóch
miejscach: w czoło i w mostek. Po chwili chłopiec otworzył oczy i
zaczął płakać. Bardzo szybko rósł- wytłumaczyła.
-To wiele wyjaśnia-
przyznał mag ognia.
-Mówił też, że on
może nam pomóc- dodała.
-W czym?
-Nie wiem- próbowała
wstać. Ledwo co mogła utrzymać się na nogach.- Ale najlepiej
będzie jak się jego spytamy.
-Dasz radę prowadzić
Nagę?- spytał Mako.
-Dam radę- powiedziała
przestając się chwiać.- Już mi lepiej.
-Na pewno?- wtrącił się
Zuko.- Nie wyglądasz za dobrze.
-Ale dobrze się czuję.
Jestem tylko za słaba, by użyć magii ziemi, aby się stąd
wydostać- powiedziała próbując wyjść.
-Zuko znasz jakiegoś
maga ziemi?-spytał chłopak, odchodząc od Korry.
-Wystarczy, że zapukasz
trzy razy w mur.
-Dzięki- podziękował i
posadził Avatara na Nadze.
Mako podbiegł do muru i
uderzył w niego trzy razy. Tak jak poprzednim razem fragment muru
zapadł się pod ziemię, Chłopak wsiadł na niedźwiedziopsa i
przejechał przez otwór. Kiedy dotarli pod szkołę było już
ciemno.
-Lepiej pogadajmy z nim
jutro- zaproponował Mako.-Może pójdziemy poćwiczyć magię ognia?
-Dobry pomysł-powiedziała
Korra.- Wio Naga!
Niedźwiedziopies
gwałtownie ruszył. Młoda Avatar wybrała miejsce koło aktywnego
wulkanu. Kiedy zwierzę się zatrzymało, oboje zsiedli i dziewczyna
zaatakowała chłopaka magmą.
-Co ty robisz?- spytał
rozdzielając lawę przed twarzą.
-Chciałeś trenować
nieprawdaż?- odpowiedziała mu z uśmiechem.- Ze mną nie będzie ci
tak łatwo.
-Spodziewałem się, że
nie będzie. Ale nie myślałem, że aż tak.
-Widzisz oboje się
pomyliliśmy- powiedziała atakując go dalej lawą.- Ja myślałam,
że to ty pierwszy mnie zaatakujesz.
-Niby dlaczego?- spytał
broniąc się.
-No, bo wiesz...-
przestała tkać ogień.- Jesteś...
-Magiem ognia- dokończył
za nią. Podszedł do niej i ją przytulił.- Korro, ile razy mam ci
mówić, że jestem inny?
Dziewczyna spojrzała na
niego i uśmiechnęła się.
-Czemu się tak
uśmiechasz?- spytał zaskoczony jej przemianą.
Jeszcze przed chwilą
wydawała się smutna, a teraz jak gdyby nigdy nic zmieniła się w
wesołe stworzenie.
-Spójrz w górę to się
dowiesz- powiedziała, szybko odsuwając się od chłopaka.
Mako uniósł głowę do
góry. Nad nim wisiała w powietrzu „chmura” lawy. Spojrzał na
nią spojrzeniem w stylu „Naprawdę?”. Avatar odpowiedziała mu
przytaknięciem. Po czym potok magmy zleciał na chłopaka.
Dziewczyna podbiegła do miejsca gdzie jeszcze niedawno stał Mag
Ognia. Podniosła lawę do góry wrzuciła ją z powrotem do krateru.
Spojrzała na ziemię koło siebie. Mako nigdzie nie było. Znalazła
tam tylko kawałek jego szalika. W głowie Korry pojawiły się
najstraszniejsze scenariusze. „Jak to? Przecież nie chciałam go
skrzywdzić! On miał odeprzeć atak! Uratować się! A co się
stało? Przeze mnie zginął!”. Jednak coś jej mówiło, że
chłopakowi nic się nie stało. Że gdzieś tutaj jest. Tylko gdzie?
___________________________________________________________
Hey:) Powracam po dłuższej nieobecności :) Teraz będę starała się dodawać regularnie :)