poniedziałek, 17 lutego 2014

Część 15- Wyjazd

Korra zrobiła to, co jej kazano. Po chwili znalazła się na powierzchni. Odetchnęła by, gdyby nie to, że obaj jej przyjaciele od razu przylgnęli do niej. Po dłuższej chwili zdołała uwolnić się z uścisku.
-Ściągnęliście Sokkę na dół?- spytała.
-Kogo?
-Ozaia- poprawiła się, przypominając sobie, że Bolin i Suki nie znają jego prawdziwego imienia.
-A mieliśmy jakieś wyjście?- odpowiedział pytaniem, uśmiechając się.- Groził nam, że naskarży na całą czwórkę dyrektorce.
-Gdyby to zrobił musiałabym wrócić na Biegun Północny- wyznała Korra, spuszczając głowę.
-Niby dlaczego?- spytali razem bracia.
-Słyszeliście, że na świecie zostało tylko czterech magów powietrza?- chłopcy przytaknęli.- Wiadomo, gdzie znajdują się trzech z nich. Czwartym jestem ja.
-I co w związku z tym?- spytał Bolin.
-Jeżeli dowiedzą się, że w naszej szkole jest mag powietrza, będą wiedzieć, gdzie ukrywa się Avatar- powiedział Mako do brata.- Myślisz ty w ogóle?
-Lepiej chodźmy już stąd- szepnęła Korra, pokazując na czołgi z herbem Narodu Ognia.
-O nie!-krzyknął Mako, wsiadając na Nagę.
-Bolin, a ty nie idziesz?- spytała dziewczyna, kiedy zobaczyła, że on nie drgnął nawet o milimetr.
-Chciałbym cię czegoś nauczyć Korro.
Oboje spojrzeli na swojego przyjaciela. Chłopak stanął szerzej na nogach, lekko kucnął. Zamknął oczy. Wyglądał jakby był pogrążony we śnie. Mag czuł wszystko co się wokół niego dzieje. Po chwili jego twarz przybrała odcień czerwieni, a na po czole zaczął spływać wężyk potu. Minęła chwila nim szatyn ponownie zobaczył otaczający go świat. Gdy podniósł obie ręce do góry, ziemia dookoła czołgów podniosła się, tworząc pułapkę bez wyjścia.
-Bolin jesteś wielki!- krzyknęła Avatar, przytulając go.
-Dzięki, nie wiem na jak długo ich to powstrzyma. Lepiej zawiadomić Stowarzyszenie „Białego Lotosu”- wskazał w stronę wielkiego muru.
-Założę się, że jechali podbić Ba Sing Se- dodał Mako.
-Zuko musi się o tym dowiedzieć jak najszybciej- oznajmiła Korra, zajmując miejsce koło maga ognia.- Na co czekasz? Wsiadaj!
-Jeśli pozwolisz, wolę pobiec.
-Jesteś pewien?- spytał. Bolin przytaknął.- Wio Naga!
Gdy znaleźli się pod murem, szatyn zrobił to samo co wcześniej dziewczyna.
-Czy tylko ja nie wiedziałem jak dostać się do środka?- spytał z ironią w głosie Mako.
-Też bym nie wiedziała, gdybym nie była Avatarem- zaśmiała się.
Cała trójka skierowała się do pomarańczowego budynku. Bez pukania weszli do środka. Przywitał ich Zuko, uzbrojony w miecz swojego ojca.
-Co was tutaj znowu sprowadza Avatarze?- spytał, chowając broń do pochwy na jego plecach.
-Chcielibyśmy poinformować cię o czołgach narodu ognia, które zmierzają w naszą stronę- odpowiedziała Korra.
-Zatrzymaliśmy ich,ale nie na długo- dopowiedział Bolin.
-Gdzie je widzieliście?
-Koło wulkanu- odezwał się tym razem Mako.- Najlepiej będzie jak zniszczycie czołgi zanim dotrą do muru.
-Niestety, mamy związane ręce- oznajmił Zuko, spuszczając głowę.-Dopóki oni nas pierwsi nie zaatakują, nie możemy nic zrobić. A jak nas to zrobią, to będziemy bezsilni. Ledwo co Aangowi udało się obronić Ba Sing Se. Nie mamy szans.
-A może zrobimy tak jak kiedyś król Omashu?- zaproponował Mako.- Magowie ziemi będą zatykać kamieniami otwory z których wylatuje ogień.
-Wtedy Naród Ognia nie będzie miał czym walczyć i się wycofa- dodała Korra.
-Trzeba powiadomić wszystkich magów- powiedział Zuko, podchodząc do mikrofonu.- Uwaga! Wzywam wszystkich magów ziemi! Powtarzam! Wzywam wszystkich magów ziemi!
Nie czekając dłużej cała czwórka wyszła z budynku. Ku zdziwieniu dziewczyny, na placu znajdowało się już ponad dwustu magów. Mako wyjaśnił im swój plan. Na początki na twarzach mieszkańców widać było przerażenie. Słowa Korry trochę ich uspokoiły:
-Daje wam słowo Avatara, że Naród Ognia nie zdobędzie Ba Sing Se. Dopilnuje tego.
Magowie ruszyli zza mury miasta, gdzie schowali się w okopach, wykopanych przez Bolina. Gdy czołgi znajdowały się kilka metrów od nich, zatrzymały się. Z wnętrza jednego z nich wyszedł admirał Zao. Rozejrzał się dookoła, po czym powiedział:
-Nie przybyliśmy tutaj, żeby walczyć. Przybyliśmy tutaj po Avatara i Mako. Wiemy, że tu są. Wiemy, gdzie chodzą do szkoły. Jeśli oddacie nam ich, to uwolnimy ich przyjaciółkę.
-A co jeśli tego nie zrobimy?- spytał jeden z magów.
-Wtedy ta ślicznotka zostanie spalona żywcem, a wasze miasto podbite- zaśmiał się.
Dziewczyna zacisnęła ręce mocniej na kamieniach, które wystawały z muru. Poczuła jak kostki na jej dłoniach zaczynają ją boleć.
  To się nie może tak skończyć. Muszę coś zrobić.
-Korro, co ty robisz?- spytał Mako, kiedy zobaczył jak wspina się na mur.
-Nie pozwolę, by przeze mnie zginęła Suki.
-Idę z tobą.
-Masz tu zostać. Mam plan i w nim ty nie pokazujesz się admirałowi. Bolin pilnuj go- rozkazała, na co on zasalutował.- Drugą ręką.
-Ale...
-Żadnych ale- przerwała brunetowi. - Nie pozwolę, by ci się coś stało.
Nie czekając na jego odpowiedź, zwinnie wdrapała się na górną część muru. Gdy odnalazła wzrokiem Zao, zeskoczyła i pobiegła w jego kierunku. Mężczyzna puścił Suki. Korra szepnęła jej coś na ucho kiedy się minęły. Dziewczyna przytaknęła i pobiegła do okopów.
-Kiedy Avatar podniesie za sobą kamień i rzuci nim w czołg macie zaatakować- przekazała magom.
Wzrok dziewczyny skierował się na przyjaciółkę. Podobnie jak reszty. Gdy przypomniała sobie o chłopakach szepnęła do jednego ze swoich towarzyszy, aby wpuścił ją do środka. Gdy ich ujrzała, rzuciła się na nich, zamykając ich w silnym uścisku, którego tylko szatyn nie odwzajemnił.
Proszę, bądź ostrożna- pomyślał Mako.
-No proszę, proszę- zaklaskał Zao.- Kto by pomyślał, że wystarczy złapać tylko zwykłą dziewczynę, aby schwytać Avatara.
-Lepiej nie chwalić dnia przed zachodem słońca- zaśmiała się.
-Niby dlaczego?- zdziwił się generał.- Przecież cię schwytałem. I już niedługo dorwę także tego zdrajcę. Wszystko układa się po mojej myśli.
-Chciałeś powiedzieć, że po mojej!- zawołała, rzucając kamień w czołg.
Za pierwszym poleciały następne. Magowie ognia nie mieli szans z techniką króla Bumiego. Kiedy starali się wycofać, Korra wzniosła ogrodzenie z kamienia. Weszła na nie i krzyknęła w stronę nieprzyjaciół:
-Nawet nie próbujcie mnie schwytać! I tak to się wam nie uda!
Ledwo co zeszła na dół Mako, Bolin i Suki odbiegli do niej i ją przytuli.
-Wiedziałem, że dasz sobie radę- powiedział szatyn.- Musiałem trzymać Mako, bo by poszedł za tobą do Zao.
-Masz mi coś do powiedzenia?- zwróciła się do bruneta.
-Gdy usłyszałem jak on się chwalił, że cię złapał, miałem ochotę wyzwać go na Agni Kay- wytłumaczył.
-Na co?- zdziwiła się Suki.
-Pojedynek magii ognia- powiedziała Korra.- Tylko we dwóch.
-Aa... Jak mogłeś w nią zwątpić?- uderzyła Mako lekko w ramię.
-Suki!- krzyknęła na przyjaciółkę.- To nic złego, że się o mnie martwi. Zwłaszcza teraz jak musi ze mną wyjechać.
-Musi?/Muszę?- spytali chórem.
-No chyba, że chcesz zostać zabity przez Naród Ognia.
-Zaraz, zaraz skąd wiesz, że chcą mnie zabić?- przestraszył się.

poniedziałek, 3 lutego 2014

Część 14-Wynalazca

„Jak to? Przecież nie chciałam go skrzywdzić! On miał odeprzeć atak! Uratować się! A co się stało? Przeze mnie zginął!”. Jednak coś jej mówiło, że chłopakowi nic się nie stało. Że gdzieś tutaj jest. Tylko gdzie?
-Mako! Mako!- krzyknęła, wznosząc się w górę na kawałku kamienia.
Nagle poczuła, że skała znajdująca się pod nią zaczęła opadać. „Co się dzieje?”- pomyślała. Zeskoczyła na dół, jednak nie mogła złapać równowagi w powietrzu. Zamknęła oczy. Spróbowała wejść w Stan Avatara. Nie udało jej się. Przygotowała się na bolesne zderzenie z ziemią. Poczuła jednak, że ktoś ją złapał. Powoli otworzyła oczy. Zobaczyła Bolina i Mako. Była szczęśliwa. Nie dlatego, że wciąż żyje, ale dlatego, że Mako nic się nie stało.
-Tak się cieszę, że jesteś cały!- zawołała schodząc mu z rąk i przytulając go.- Bolin skąd się tu wziąłeś?
-Byłem tutaj od kiedy razem z Mako zniknęliście.
-Dlaczego akurat tu przyszedłeś?- spytała, uwalniając przyjaciela ze swoich objęć.
-Może mi nie uwierzysz, ale to nasze ulubione miejsce- wyjaśnił mag ziemi patrząc na swojego brata.
-Nie wiedziałam- powiedziała Korra, po czym zwróciła się do Mako.- Jak uniknąłeś mojego ciosu?
-Kojarzysz Wynalazcę?-spytał.- Miał syna Teo.
-To ten co osiedlił się w Północnej Świątyni Powietrza?
-Dokładnie. Stań tutaj i tupnij nogą- powiedział, stając w miejscu gdzie jeszcze niedawno była lawa.
-Po co?- zdziwiła się.
-Nie gadaj, tylko uderz!- wtrącił się Bolin.
-Dobra. Nie trzeba tak nerwowo- skurczyła ramiona i wykonała ich polecenie.
Ziemia pod Korrą zjechała na dół, zamykając się tuż nad nią. Przez sekundę miała wrażenie, że zaraz zwymiotuje. Gdy już „opanowała” sytuację, rozejrzała się dookoła. Znajdowała się w okrągłym pomieszczeniu, trochę grubszym od Bolina. Miał jednolitą czerwono-brunatną barwę. Delikatnie dotknęła jej ścianki. Była zimna. Po jej ciele przeszedł dreszcz. Poczuła się jak w jakiejś izolatce.
-Super, tylko jak się stąd wydostać?
-Uderz jeszcze raz nogą- wyjaśnił Mako, zakładając ręce na torsie.
-Tupię i nic się nie dzieje- odpowiedziała spokojnie.
-Spróbuj mocniej!- zawołał nerwowo Bolin.
-To są chyba jakieś żarty?!- krzyknęła, coraz bardziej przerażona.
-Widzisz tam jakiś guzik?- przypomniał sobie Mako. Brat rzucił mu pytające spojrzenie.- Ma symbol ognia.
-Znalazłam!
-Naciśnij go i jak zobaczysz otwór, dmuchnij w niego ogniem.
Korra zrobiła to, co jej kazano. Po chwili znalazła się na powierzchni. Odetchnęła by, gdyby nie to, że obaj jej przyjaciele od razu przylgnęli do niej. Po dłuższej chwili zdołała uwolnić się z uścisku.