środa, 28 maja 2014

Część 17- Ucieczka cz.2

Wsiadła na Nagę i skierowała ją tam, gdzie czekał na nią ostatni trening.
Z daleka zauważyła już sylwetkę swojego mistrza.
-Witaj Korro- przywitał się z nią Iroh.
-Zacznijmy trening. Śpieszę się- powiedziała, atakując go.
Kilka minut później mag ognia leżał na ziemi. Otrzepał ubrania z piasku, po czym kontynuował walkę. Walczyli aż do wschodu słońca. Gdy nauczyciel ponownie otarł się o sztywny i szorstki piasek oznajmił:
-Myślę, że nie musisz już ćwiczyć magii ognia pod moim okiem. Jesteś dobrze przygotowana na dzisiejszą ucieczkę.
-Ja nie uciekam- powiedziała, podkreślając każde słowo.- Wyjeżdżam na jakiś czas. Ale skąd o tym wiesz?
-Nie trzeba tu Cioci Wu, aby przewidzieć co zrobisz Korro.
-Czyli uważasz, że popełniam błąd wyjeżdżając?- westchnęła.
-Błędem byłoby zostanie tutaj.
-Cieszę się, że podzielasz moje zdanie.
-Rozmawiałaś już z Katarą i Tenzinem?- zmienił temat.
-Lekcje magii wody i uzdrawiania mam już odwołane. Jeszcze muszę odwołać treningi powietrza.
-Lepiej się pośpiesz- powiedział, wskazując na słońce.- Zaczyna już świtać.
Korra wbiegła na Tviqu, na którego szczycie mieszkał Tenzin. Chciała zapukać, ale przypomniało jej się, że o tej porze może medytować.
Dziewczyna uchyliła lekko drzwi. Mag powietrza siedział z rodziną, jedząc śniadanie. Spożywali to samo co zwykle: ryż z sosem hashi. Ulubione danie Aanga. Nigdy nie jadali mięsa. Byli wegetarianami, podobnie jak wszyscy magowie powietrza.
Usłyszała cichutki głos jego syna:
-Tato, ja nie chcę iść dzisiaj do szkoły.
-Musisz pójść!- krzyknął ojciec.
-Może najpierw zapytaj o powód- zasugerowała, wchodząc do jadalni.
Tenzin podskoczył na krześle. Jakby od niechcenia poprawił swoje pomarańczowe szaty, po czym spytał spokojnym głosem:
-Co cię tu sprowadza, Avatarze?
-Przyszłam odwołać treningi- uśmiechnęła się do jego potomstwa. Bardzo lubiła jego dzieci.
-Masz na myśli ile?
Szatynka wzięła głęboki oddech.
-Wszystkie.
-Dlaczego? Uciekasz? Dokąd? Z kim? Kiedy?- wypytywała córka maga.
-Wolniej Ikki. Nie zrozumiałam połowy- powiedziała, uspokajając ją ruchem ręki.
-Uciekasz?- zaczęła dziewczynka.
-Nie- zaprzeczyła.- Po prostu wyjeżdżam.
-Dokąd?
-Jeszcze nie wiem.
-A...
-Dosyć tych pytań Ikki. To Korry sprawa, nie twoja- przerwał jej Tenzin.
Córka maga spuściła głowę. Avatar pożegnała się i wyszła z domu jej byłego nauczyciela.
Potraktował ją za ostro- myślała, zbiegając z Tviqu.
Przed jej domem czekali już Suki, Bolin i Mako. Skinieniem głowy pokazała, że wszystko już załatwiła. Spytała kogo poinformowali o wyjeździe.
-Nikogo- szepnął mag ognia.
-Powiedziałam tylko rodzicom i...
-Rodzice!- przerwała przyjaciółce Korra.- Nie zawiadomiłam rodziców!
-Nie martw się. Ja ich powiadomiłam- powiedziała Katara, wychodząc z domu Avatara.
Wszyscy, prócz szatynki podskoczyli z przerażenia. Wiedziała, że jej opiekunka tam była. Czuła jej obecność. Przyjaciele dziewczyny, odetchnęli z ulgą, widząc uzdrowicielkę.
-Czemu nas tak straszysz?- spytał Bolin.
-Lepiej ruszajcie- zignorowała pytanie chłopaka.
Wszyscy skinęli głowami i wsiedli na niedźwiedziopsa, który cały czas stał koło jego właścicielki.
-Korro, nie bierzesz żadnych rzeczy na drogę?- zdziwił się Mako.
-Avatar nie potrzebuje dóbr materialnych- powiedziała, opuszczając głowę.- Powinny starczyć mu tylko duchowe.
-Mówisz jak Aang- westchnęła opiekunka, podając jej niewielki plecak.- Będziesz tego potrzebowała. Zaufaj mi.
-Ufam ci. Do widzenia Kataro.
Naga ruszyła.
-Żegnaj Korro- szepnęła tak, aby jej podopieczna tego nie słyszała.
Wszystkie jej odczucia zamieniły się w jedną gorzką łzę, która wypłynęła z prawego oka. Nie otarła jej. Pozwoliła jej dotknąć ust i wpłynąć do środka. Zamknęła oczy i rozkoszowała się jej ohydnym smakiem. Wiedziała, że więcej się nie zobaczą. I musiała się z tym pogodzić. Znikła z jej życia, podobnie jak łza.
Na jednym ze wzgórz Avatar zatrzymała niedźwiedziopsa. Zeszła z jego grzbietu i spojrzała ostatni raz na swoje rodzinne miasteczko. Po policzku spłynęła jej łza. Szybko ją otarła. Mako podszedł do niej.
-Nie martw się. Kiedyś tu wrócimy- powiedział, przytulając ją.
Ciało szatynki lekko zadrżało. Chciała wierzyć w jego słowa, ale nie potrafiła.
-Teraz wszystko się zmieni. Nigdy nie myślałam, że będę uciekać. A jednak...
Kolejna kropla słonej cieczy zawitała na jej delikatnie czerwonych policzkach. Tym razem Mako ją starł.
-Nie płacz- szepnął, patrząc jej prosto w oczy. Dziewczyna lekko się uśmiechnęła.- Widzisz? Od razu lepiej.
Wyraz twarzy Korry szybko się zmienił. Spojrzała z przerażeniem na swojego towarzysza.

sobota, 17 maja 2014

Część 16- Ucieczka

-No chyba, że chcesz zostać zabity przez Naród Ognia.

-Zaraz, zaraz skąd wiesz, że chcą mnie zabić?- przestraszył się. 
-Nie mówiłam wam o tym, ale wczoraj byli u Katary magowie ognia. Pytali się o ciebie. Chcieli wiedzieć gdzie mieszkasz. Kiedy powiedziała, że nie wie, poparzyli jej lewą rękę- wyjaśniła.
-No to kiedy i gdzie jedziemy?- spytała Suki.
-My?- zdziwiła się Korra.
-Tak my. Chyba nie myślisz, że zostawię przyjaciółkę?
-Nie chcę cię narażać.
Bolin zaczął się śmiać. Cała trójka spojrzała na niego jak na wariata.
-A tobie co?- spytała Avatar.
-suki bezbronna! Normalnie żart stulecia!- krzyknął.- Gdybyś widziała jak ona walczy, od razu zmieniłabyś zdanie.
Korra spojrzała na przyjaciółkę. Dziewczyna miała rumieńce na policzkach. Piorunowała wzrokiem chłopaka, ale on tylko głośniej się śmiał.
-Skąd wiesz jak ona walczy?- odezwał się tym razem Mako.
-Jak zostawiliście nas samych, ściągnęliśmy Ozaia na ziemię i wyszliśmy ze szkoły. Ledwo co przekroczyliśmy próg budynku jeden z żołnierzy Narodu Ognia złapał Suki. Chciałem jej pomóc, ale ona kiwała głową, na znak, że da radę. Kiedy chcieli mnie chwytać, wzniosłem wokół siebie mur. Usłyszałem odgłosy walki. Myślałem, że to wy. Gdy opuściłem ochronę, zobaczyłem leżących na ziemi żołnierzy. Suki stała obok, podpierając się o słup. Kiedy spytałem jak ona to zrobiła, odpowiedziała „Umiem się bronić.”
-Dlaczego nigdy nie powiedziałaś, że umiesz walczyć?- zapytała Korra.
-Bo nigdy nie pytałaś.
-Myślę, że nasza czwórka powinna razem uciec- przyznał Mako.- Co wy na to?- położył ręce między ich.
Suki, Bolin i Korra przytaknęli. Położyli ręce na dłoń chłopaka.
-Cieszę się, że się zgadzamy- powiedział brunet.- To kiedy wyjeżdżamy?
-Jutro- postanowiła Avatar, wsiadając na Nagę.
-Tak wcześnie?- zdziwiła się Suki.
-Dość czasu, by zawiadomić o naszym wyjeździe te osoby, które powinny wiedzieć- odparł mag ognia.
-Muszę jeszcze dzisiaj odwołać wszystkie treningi- powiedziała, pokazując ruchem dłoni, aby reszta wsiadła na niedźwiedziopsa.
-Nie możesz tego zrobić. Jeszcze nie masz dobrze opanowane magii ziemi i powietrza- zaprotestował Bolin.
-Magii ziemi ty możesz mnie uczyć podczas naszej ucieczki- powiedziała, po dłuższym namyśle, głośno przełykając ostatnie słowo. Nie lubiła jego używać.
-No tak- poparła przyjaciółkę.- Ale co z powietrzem?
-Sama będę ćwiczyć dopóki nie znajdę nauczyciela- uśmiechnęła się. Poczekała chwilę, aż reszta zajmie bezpieczne miejsca na białym zwierzęciu.- Wio Naga!
Odwiozła przyjaciół pod ich siedziby, dodała, że wyruszają o świcie. Sama zaś udała się pod dom Katary. Weszła do środka, bez pukania. Zastała ją siedzącą przy kominku. Światło, bijące od płomieni, oświetlały rysy jej twarzy. Ogień odejmował jej co najmniej dziesięć lat.
-Kataro, musimy porozmawiać.
-Witaj Korro- przywitała się. Spoglądała na nią wielkimi, niebieskimi oczami. Można z nich było wszystko odczytać: miłość, ból, smutek, bezradność, ale także... zrozumienie.- Co się stało?
Avatar przez chwilę zapomniała celu swojej wizyty. Zapragnęła zostać tu z opiekunką i ją chronić... przed wszystkimi. Chwilę zajęło jej przypomnienie sobie o planowanej podróży.
-Muszę odwołać wszystkie treningi. Jutro z samego rana wyjeżdżam- powiedziała na jednym oddechu.
-Przez to co się stało koło Ba Sing Se?- spytała, smutno przyglądając się ognisku. Jakby odpowiedź miała zostać przez nie wypalona na płonącym drzewie.
-Umiesz czytać w myślach?- zaśmiała się nerwowo.
-Plotki szybko się rozchodzą- westchnęła. Ponownie na nią spojrzała. Jej źrenice były rozszerzone, jakby próbowała coś odczytać z umysłu swojej podopiecznej.- Wyjeżdżasz razem z Mako i Bolinem?
-I z Suki- dodała.
-Jak będziesz ją bronić- zdziwiła się.- Przecież ona sama nie da rady.
-Mylisz się Kataro- zaprzeczyła.- Gdybyś widziała jak ona walczy, zmieniłabyś zdanie.
-Lepiej idź odwołać trening powietrza i ognia. Z tego co pamiętam Iroh czeka już na ciebie- zignorowała jej sprzeciw.
-Jak sobie życzysz- westchnęła, wychodząc.
Spojrzała jeszcze raz na dom swojej opiekunki.
Dlaczego wszystko musi być takie trudne?- pomyślała.
Wsiadła na Nagę i skierowała ją tam, gdzie czekał na nią ostatni trening.