-Mako! Mako!- krzyknęła,
wznosząc się w górę na kawałku kamienia.
Nagle poczuła, że
skała znajdująca się pod nią zaczęła opadać. „Co się
dzieje?”- pomyślała. Zeskoczyła na dół, jednak nie mogła
złapać równowagi w powietrzu. Zamknęła oczy. Spróbowała wejść
w Stan Avatara. Nie udało jej się. Przygotowała się na bolesne
zderzenie z ziemią. Poczuła jednak, że ktoś ją złapał. Powoli
otworzyła oczy. Zobaczyła Bolina i Mako. Była szczęśliwa. Nie
dlatego, że wciąż żyje, ale dlatego, że Mako nic się nie stało.
-Tak się cieszę, że
jesteś cały!- zawołała schodząc mu z rąk i przytulając go.-
Bolin skąd się tu wziąłeś?
-Byłem tutaj od kiedy
razem z Mako zniknęliście.
-Dlaczego akurat tu
przyszedłeś?- spytała, uwalniając przyjaciela ze swoich objęć.
-Może mi nie uwierzysz,
ale to nasze ulubione miejsce- wyjaśnił mag ziemi patrząc na
swojego brata.
-Nie wiedziałam-
powiedziała Korra, po czym zwróciła się do Mako.- Jak uniknąłeś
mojego ciosu?
-Kojarzysz
Wynalazcę?-spytał.- Miał syna Teo.
-To ten co osiedlił się
w Północnej Świątyni Powietrza?
-Dokładnie. Stań tutaj
i tupnij nogą- powiedział, stając w miejscu gdzie jeszcze niedawno
była lawa.
-Po co?- zdziwiła się.
-Nie gadaj, tylko uderz!-
wtrącił się Bolin.
-Dobra. Nie trzeba tak
nerwowo- skurczyła ramiona i wykonała ich polecenie.
Ziemia pod Korrą
zjechała na dół, zamykając się tuż nad nią. Przez sekundę
miała wrażenie, że zaraz zwymiotuje. Gdy już „opanowała”
sytuację, rozejrzała się dookoła. Znajdowała się w okrągłym
pomieszczeniu, trochę grubszym od Bolina. Miał jednolitą
czerwono-brunatną barwę. Delikatnie dotknęła jej ścianki. Była
zimna. Po jej ciele przeszedł dreszcz. Poczuła się jak w jakiejś
izolatce.
-Super, tylko jak się
stąd wydostać?
-Uderz jeszcze raz nogą-
wyjaśnił Mako, zakładając ręce na torsie.
-Tupię i nic się nie
dzieje- odpowiedziała spokojnie.
-Spróbuj mocniej!-
zawołał nerwowo Bolin.
-To są chyba jakieś
żarty?!- krzyknęła, coraz bardziej przerażona.
-Widzisz tam jakiś
guzik?- przypomniał sobie Mako. Brat rzucił mu pytające
spojrzenie.- Ma symbol ognia.
-Znalazłam!
-Naciśnij go i jak
zobaczysz otwór, dmuchnij w niego ogniem.
Korra zrobiła to, co
jej kazano. Po chwili znalazła się na powierzchni. Odetchnęła by,
gdyby nie to, że obaj jej przyjaciele od razu przylgnęli do niej.
Po dłuższej chwili zdołała uwolnić się z uścisku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz